Zgłębiając kwestię dylematów, z jakimi boryka się polska edukacja zawodowa, m. in. przez odwołanie się do historycznych badań, trzeba z przykrością stwierdzić, że niektóre z problemów, które występowały kilka, a nawet kilkanaście lat temu, są wciąż aktualne. Wynika to z kilku faktów. Ten główny to brak pomysłu – brak pomysłu na m. in. model kształcenia zawodowego (na marginesie dodać należy, że to nie tylko bolączka polskiej edukacji) – aktualny nie odpowiada na potrzeby gospodarki, ale też nie zapewnia młodzieży kwalifikacji do wykonywania zawodów[1], na które obecnie jest największe zapotrzebowanie na rynku.
Mimo wprowadzania kolejnych reform wciąż dalecy jesteśmy w tej kwestii od wyznaczonego celu. A jak właściwie rozumieć nowoczesny model/system kształcenia zawodowego?
Stanisław Linert w artykule pt. „Przyszłość i rola kształcenia zawodowego w Polsce świetle przemian społeczno- gospodarczych i oczekiwań dynamicznie zmieniającego się rynku pracy” tak go definiuje:
„Nowoczesny system edukacji zawodowej musi monitorować i koordynować politykę kształcenia i doskonalenia kadr uwzględniając mobilności i zapotrzebowania zmiennego i dynamicznego rynku pracy. Cel ten staje się jednym z najważniejszych zadań nowoczesnego systemu kształcenia zawodowego w obliczu powszechniejszej innowacyjnej gospodarki. Realizowane zadania z prognozowaniem ich zmian wymagają wysokich kwalifikacji zawodowych pracowników, wymuszając wręcz mistrzostwo w pracy
i przygotowaniu zawodowym wykraczającym poza wymagany zakres.”[2]
Zatem jedno jest pewne i nie ulega wątpliwości – współpraca szkół i firm w kształceniu zawodowym młodych ludzi jest nieodzowna. Co warte podkreślenia, aby współpraca ta przyniosła wymierne korzyści, niezmiernie ważne jest tu zaangażowanie przedsiębiorców z jednej oraz dyrektorów szkół i nauczycieli – z drugiej strony. Ale jest jeszcze trzecia strona – samorządy, bez których wsparcia, przede wszystkim finansowego, szkoły nie odpowiedzą na potrzeby. Są szkoły, regiony, gdzie współpraca ta od lat układa się bardzo dobrze. Takim przykładem może być ZS Chocianów. Współpraca na linii samorząd – szkoła – pracodawcy przebiega tu wzorcowo.

Aktualnie patronami kształcenia zawodowego we wspomnianej szkole są: KGHM Polska Miedź, Volkswagen Motor Polska, Sanden Manufacturing Poland, Epiroc Polska, Lubinpex Lubin, Brose Sitech, SP Smulders Polska. Szkoła jest także członkiem Dolnośląskiego Klastra Edukacyjnego Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, co nie jest bez znaczenia, gdyż dzięki temu ma łatwiejszy kontakt z przemysłem. W przypadku tej placówki są jeszcze dwa ważne ogniwa – to angażujący się rodzice i absolwenci szkoły. Ci ostatni są niejako ambasadorami i wizytówką szkoły.
Niestety nie we wszystkich szkołach wygląda to tak dobrze. Choć pracodawcy oczekują wykwalifikowanych pracowników, gotowych do swobodnego wejścia na rynek zaraz po opuszczeniu murów szkoły, to niestety częstokroć ich zaangażowanie, aby mieć większy wpływ na treści i jakość kształcenia zawodowego, jest nikłe lub wręcz zerowe.
Prawdą jest także to, że na szczęście powyższe słowa nie dotyczą ogółu przedsiębiorców. Stwierdzić jednak należy, że tylko duże i średnie firmy, z odpowiednim zapleczem finansowym, maszynowym i osobowym, mogą sobie pozwolić na, nazwijmy to, „zaangażowaną współpracę” ze szkołami. Dla mikro oraz małych jest to bardzo często, przedsięwzięcie nie do udźwignięcia, co oznacza, że w przeważającej mierze muszą oni bazować na pracownikach/absolwentach szkół, których sami muszą przeszkolić i przystosować do realiów.
Kolejnym istotnym problemem jest fakt postrzegania szkół „zawodowych” (branżówek oraz technicznych), jako marginalizujących społecznie (choć z pewnością już nie na taką skalę, jak jeszcze pewien czas temu). Powszechnie przyjmuje się, że uczniowie, których wyniki w nauce są słabe, wybierają właśnie te szkoły. Choć obecnie ten obraz się zmienia, jak wspomniałam, to jednak zmiana ta nie zachodzi tak szybko, jak powinna. W świadomości rodziców obecnych uczniów zakorzeniona jest jeszcze wizja sprzed lat. Dlatego też to właśnie od rodziców należałoby zacząć akcję promocyjną szkół zawodowych, tzn. działania, mające na celu podniesienie prestiżu kształcenia zawodowego. Należy im uświadomić, że szkoła zawodowa niczego nie zamyka – w tym wypadku drogi do kariery. „Osoby z wykształceniem zawodowym mogą także bez problemu awansować – bardzo często bowiem kształcą się dalej i rozwijają swoje umiejętności. Szkoły zawodowe więc jak najbardziej mogą być przepustką do kariery.”[3]
Warto w tym miejscu przypomnieć niewątpliwy sukces kampanii „Polski hydraulik”, o którym tak pisał prof. Henryk Mruk na portalu myzawodowcy.pl:
„Po wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej zorganizowano kampanię zwracającą uwagę na profesjonalizm pracowników z Polski, nazwaną w skrócie „polski hydraulik”. Odniosła ona spore sukcesy zarówno w krajach Unii, jak i w Polsce. Na zewnątrz budowała wizerunek solidnych, rzetelnych, kompetentnych pracowników. W kraju wzmacniała poczucie dumy, dawała pewność siebie, umacniała wiarę w bycie partnerem. Promocja edukacji zawodowej jako obszaru kształcenia ułatwia prowadzenie kampanii przez poszczególne szkoły. Za właściwe zatem należy uznać opracowanie programu promowania idei kształcenia zawodowego. Celem powinno być pokazywanie miejsca absolwentów szkół zawodowych w społeczeństwie. Tutaj także potrzebne jest całościowe spojrzenie. W ramach ogólnego systemu edukacji należy propagować szkolnictwo zawodowe.”[4]
Do licznych problemów edukacji zawodowej należy także to, iż szkoły wybierają te kierunki kształcenia, które są popularne wśród uczniów, gdzie są w stanie przeprowadzić nabory czy też – można stwierdzić, że „o ofercie edukacyjnej proponowanej przez dyrektorów szkół decydują w głównej mierze względy praktyczno-organizacyjne, takie jak zaplecze techniczne oraz dostępność wykwalifikowanych nauczycieli.”[5] Niewiele ma to wspólnego z rzeczywistym zapotrzebowaniem na rynku pracy. Inaczej mówiąc – podaż przewyższa popyt, który zgłaszają pracodawcy, a rezultatem jest bezrobocie tych absolwentów, którzy wybrali najbardziej popularne kierunki. Cóż…Nie jest to dobry kierunek. Prawdą jest, że jeśli chodzi o finansowanie szkoły, to „największą pulę pieniędzy szkoły otrzymują ze względu na liczbę uczniów”[6], a i to nie są środki wystarczające do utrzymania placówki, bo przecież wiadomo, że na koszt utrzymania szkoły składa się wiele elementów, m. in.: liczba uczniów, liczba uczniów z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego, rodzaj szkoły, dowóz uczniów do szkoły i do domu, wynagrodzenia dla nauczycieli przedmiotowych, świetlicowych oraz nauczyciela bibliotekarza, wynagrodzenie pedagoga i psychologa szkolnego, dyrektora, wynagrodzenie pracowników administracyjnych i innych niepedagogicznych (sprzątanie, konserwacje, działalność sekretariatu itd.), koszty mediów, remonty i modernizacja budynku szkolnego wraz z otoczeniem, itd. Zatem ilość uczniów ma znaczenie z punktu widzenia finansowania szkoły, jednak – wracając do tematu głównego, jaka przyszłość czeka tych młodych ludzi, którzy ukończą edukację na kierunku, który nie rokuje…Odpowiedź wydaje się jasna, tj. albo będą musieli się dalej dokształcać albo wybiorą ścieżkę zawodową zupełnie niezgodną ze swoimi zapatrywaniami, a nie mając wykształcenia/doświadczenia, praca ta z pewnością nie będzie satysfakcjonująca pod żadnym względem.
Z pewnością – wracając do głównego tematu, ważkim problemem są niedostatki w kształceniu kadry pedagogicznej. Przedstawiciele branży budowlanej, a konkretnie Polskiej Izby Budownictwa, stwierdzili, że: „Nauczyciel szkoły zawodowej powinien w toku przygotowania do zawodu mieć szansę także na kształcenie kompetencji społecznych i wychowawczych w takich obszarach jak np. komunikacja interpersonalna, szeroko rozumiana profilaktyka społeczna, profilaktyka i terapia pedagogiczna, poradnictwo zawodowe, interwencja kryzysowa czy mediacja w szkole.” Dodałabym, że dokształcanie w tej kwestii powinno mieć miejsce przez cały okres zawodowej pracy nauczyciela. Oczywiście w rozsądnych odstępach czasu, jednakże otaczająca nas rzeczywistość ulega zmianom w dość szybkim tempie, a z nim wartości, potrzeby i postawa młodzieży, potrzeby rynku pracy, więc kwestie te muszą być powtarzane i odświeżane.
Podsumowując – podnoszenie jakości edukacji a także mierzenie się z jej problemami jest i będzie zawsze aktualne. Ważne jest to, co już zostało zrobione, jednak wciąż jest wiele przed nami i cały czas, podobnie, jak podczas powodzi, nadchodzą kolejne fale, tak i w edukacji pojawiają się kolejne wyzwania. Oby nie okazały się niemożliwymi do rozwiązania. Z całą pewnością nie należy też tracić celu czy wręcz celów, które przyświecają wspomnianym wyzwaniom czy zmianom. Mam tu na myśli zarówno wzmacnianie spójności społecznej, ale także, a może przede wszystkim – spójności z pracodawcami oraz budowanie szeroko pojętego potencjału rozwojowego.
Autor: dr Magdalena Rak-Rozmysłowska
[1] https://kig.pl/opinia-2/ksztalcenie-zawodowe-w-polsce-musi-sie-zmienic/?cmplz-force-reload=1723452810613 (12.08.2024)
[2] http://www.eko-proj-edu.pl/pliki/Publikacje%20CKP%20-%20pdf/3.%20Publikacja%20-%20Przysz%C5%82o%C5%9Bc%20i%20rola%20kszta%C5%82cenia%20zawodowego%20w%20%C5%9Bwietle%20przemian%20spo%C5%82eczno-gospodarczych.pdf (18.09.2024)
[3] https://poradnikpracownika.pl/-szkoly-zawodowe-czy-faktycznie-ucza-zawodu (14.08.2024)
[4] https://myzawodowcy.pl/edukacja-zawodowa-metody-promocji/
[5] https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/fundusze-europejskie-a-jakosc-edukacji-w-polsce-zaskakujace-wyniki/pehbgqb (18.09.2024)
[6] https://strefaedukacji.pl/kto-finansuje-polska-szkole-ile-kosztuje-utrzymanie-ucznia-jak-jest-wyliczana-subwencja-oswiatowa-takie-sa-zrodla-finansowania/ar/c5-16987565 (14.08.2024)